wtorek, 17 czerwca 2014

5 - To ja miałam wypić tego drinka!

Karin poczuła wielki kamień, który zmienił położenie w wnętrznościach, jakby podszedł jej do gardła i chciał za wszelką cenę znaleźć ujście. Gdyby nie siedziała, z pewnością upadłaby mdlejąc. Jak to Michi mógłby już nie skakać?!
- Może podać pani wody? - zaproponował lekarz widząc jak wciągu sekundy kobieta zrobiła się blada jak ściana.
- Tak proszę - odparła drżącym głosem.
Szklanka z wodą upadła z hukiem na podłogę kiedy mężczyzna podał ją do ręki Karin. Nie mogła się uspokoić, jej myśli biegały pomiędzy śpiącym Michaelem i chłopakiem z którym kilka lat temu była na randce. Był to moment, w którym zdała sobie sprawę, że Michi nie był jej obojętny. Chociaż bardzo chciała zaprzeczyć, wszystko wskazywało na to, że wciąż żywi do niego uczucie.
Schowała twarz w dłoniach, aby zebrać myśli. 
"Mam na imię Karin, mam 23 lata i przecudnego narzeczonego Micha.. WRÓĆ! Gregora" - myślała.
Przez ten cały czas wciąż tlił się w niej mały płomyk miłości, który nie zgasł przez ostatnie 4 lata a ostatnio się podsycił.
- Co z tą trucizną? - zapytała po kilku minutach, kiedy zdążyła się uspokoić.
Lekarz przez chwilę bił się z myślami, czy powiedzieć ciężarnej prawdę. Postanowił, że nie ma sensu kłamać, gdyby dowiedziała się prawdy, skutki byłyby jeszcze gorsze.
- Trutka na szczury pomieszana z nikotyną - odparł.
W tej chwili do gabinetu wkroczył Schlierenzauer a kiedy zobaczył w jakim stanie jest Karin zwrócił się z pretensjami do lekarza:
- Czy pan do cholery nie widzi, że ona jest w ósmym miesiącu ciąży?! Nie powinna się denerwować! - oparł się obydwoma rękami o biurko wpijają wzrok w oczy mężczyzny.
- Zrobiłem to co należało do moich obowiązków. Pan Hayboeck nie ma tu żadnej rodziny a przez śpiączkę wzywał panią Karin. Jest w bardzo poważnym stanie, to nie są żarty - odpowiedział ostro wstając - Teraz przepraszam, mam na głowie też innych pacjentów.
Karin razem z Gregorem wyszli z gabinetu na korytarz gdzie nie było nikogo, nawet Vegi.
- Jak myślisz kto to zrobił? - zapytała dziewczyna powstrzymując łzy.
- Nie mam pojęcia - odparł masując skronie - Zacznijmy od początku. Rozmawiałaś z nim, potem odeszłaś, ja się przysiadłem i zacząłem z nim rozmawiać. On zaczął popijać drinka, potem dostał drgawek i obsunął się na ziemię.
- Czekaj... wypił drinka?!
- Chyba tak, nie wiem co tam miał, ale raczej drinka - odpowiedział obojętnie.
Nagle Karin coś zrozumiała. Ten drink miała wypić ONA. Odstąpiła go Michiemu. W drinku była trutka.
- O mój Boże! To ja miałam wypić tego drinka! - wstała gwałtownie.
- Co ty wygadujesz, kochanie? - popatrzył na mnie z niezrozumieniem.
Karin zaczęła nerwowo chodzić tam i z powrotem.
- Kelnerka przyniosła drinka, ja próbowałam odmówić, ale ona nie mówiła po niemiecku. Przyszedł Michi, zapytał się czy piję, odparłam, że nie i odstąpiłam mu go - opowiedziała z histerią w głosie.
- Zajebię personel tego hotelu - odparł Gregor kierując się do wyjścia z szpitala.
- Gregor, zaczekaj! To nie personel dodał trutkę - podążyła za nim najszybciej jak mogła - To była Vega!
Zatrzymał się i odwrócił. Byliśmy już na zewnątrz gdzie przyjemnie świeciło letnie słońce. Nie było upału a w dodatku wiał zimny, przyjemny wietrzyk.
- Dlaczego ją oskarżasz?
Zagryzła nerwowo dolną wargę. To był właśnie ten moment, którego obawiała się od początku znajomości z Austriakiem. Musiała powiedzieć mu o swoim związku z Hayboeckiem.
Zauważyła, że obok budynku znajdował się mały park.
- Usiądźmy na ławce w tym parku - zaproponowała ciągnąc Schlierenzauera za rękę.
Kiedy usiedli na drewnianej ławce na uboczu, Karin szukała słów, w które mogłaby ubrać historię jej miłości do Hayboecka bez ranienia narzeczonego.
- Jest coś o czym ci nie powiedziałam chociaż powinna byłam. To stało się jeszcze zanim cię poznałam - zaczęła.
- Nie mów mi, że gdzieś tam masz potajemnego męża i trójkę dzieci - próbował zażartować, dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła.
- Nie, nie jest aż tak źle. Chodzi o to, że - popatrzyła w jego czekoladowe oczy - zanim cię poznałam, byłam dziewczyną Michiego.
Gregor zmarszczył brwi z niezrozumieniem.
- Nigdy mi o niczym nie mówił - odparł spuszczając wzrok - To dlatego zawsze kiedy z nim rozmawiam, zbywa mnie. 
- Prawda jest taka, że umawiałam się z tobą będąc ciągle w związku z Michaelem.
- Dlaczego? - zaczął gładzić grzbiet jej dłoni.
- Bo on ciągle jeździł na konkursy! Jak nie Puchar Kontynentalny to Puchar Świata. Widziałam go tylko raz na tydzień a czasami nawet na miesiąc! Zakochałam się w tobie, pomimo, że też jeździłeś na Puchar Świata, ale nie brałeś udziału w innych konkursach. Zerwałam z nim szybko, mówiąc, że wybrałam ciebie. Zrozumiał i usunął się w cień - wytłumaczyła.
- Mogłaś mi przynajmniej powiedzieć! - zawołał.
- Bałam się, że mnie zostawisz, bo wiedziałam, że byliście kumplami - odparła a po jej policzku zaczęły spływać łzy widząc, że Schlierenzauer wstaje i kieruje się do szpitala.
Również powstała i nagle poczuła, że wody jej odchodzą oraz zaczyna się pierwszy skurcz.
- Gregor! - zawołała na co gwałtownie się odwrócił i widząc zgiętą w pół dziewczynę podbiegł do niej - Ja rodzę!!

___________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Heeej! Witam po miesięcznej przerwie, bardzo, ale to bardzo przepraszam! Rozdział tutaj miałam napisać w zeszłym tygodniu, ale ten był dla mnie zajebiście zakręcony i nie miałam czasu ;<
Znowu mi krótki wyszedł xD ale tym razem jestem przynajmniej zadowolona, bo coś się dzieje w przeciwieństwie do poprzedniego.
Liczę, że wam się podoba i że nie zapomniałyście o tym blogu :*
Jeśli któraś z Was pisze opowiadania o siatkarzach to bardzo proszę o pozostawienie linku w zakładce "spam".