niedziela, 20 lipca 2014

6 - Byłem częścią planu? - OSTATNI

Austriak gwałtownie się odwrócił i bez namysłu podbiegł do zgiętej wpół narzeczonej.
- Pomocy! - krzyczał po angielsku a po chwili przyleciała jedna z pielęgniarek.
Razem pomogli Karin wejść do szpitala. Gregor nie mógł wejść na salę porodową, więc usiadł na jednym z krzeseł przy ścianie.
Cały dygotał a pot oblewał mu czoło. Po kilku minutach usłyszał stłumiony głos męski. Wydawało mu się, że ktoś woła go po imieniu, ale kiedy odwrócił głowę w tamtą stronę, miał tylko mroczki przed oczami. W ostatniej chwili zanim stracił przytomność poczuł czyjeś ręce na swoich ramionach.
Thomas Morgenstern razem z Natalie zauważyli przyjaciela bladego jak ściana siedzącego pod salą porodową.
- On zaraz zemdleje! - zawołał Morgi podbiegając do niego - Hej, stary! - popatrzył w nieobecne oczy skoczka - Wszystko ok?
- Kkkarin... ona, ona... - zaczął.
- Rodzi?- dokończyła Natalie a Gregor pokiwał lekko głową.
- Będę ojcem - powiedział cicho do siebie - Będę miał dziecko.
- W porę się zorientowałeś ci powiem - odparł ironicznie Thomas.
- Na pewno wszystko ok? - dopytywała Natalie.
- Tak, tak. W jak najlepszym - odpowiedział Gregor i gwałtownie wstał, ale kiedy dostał zawrotów głowy ponownie usiadł. Morgi nigdy do tej pory nie widział przyjaciela w takim stanie. Poszedł kupić wodę kiedy Natalie próbowała chociaż trochę uspokoić "Schlierego".
Wrócił po kilku minutach z butelką w ręku i podał ją skoczkowi, który łapczywie wypił wszystko.
- Już mi lepiej, dzięki - powiedział opierając głowę o ścianę.
- Szczerze mówiąc trochę mnie wystraszyłeś, nigdy cię takiego nie widziałem.
- Bo nigdy wcześniej nie rodziło mi się dziecko, geniuszu - odparł śmiejąc się - Co z Michim?
- Nie mam zielonego pojęcia! Odkąd przyjechaliśmy siedzimy tu z tobą.
- To wy nic nie wiecie? - zapytał zdezorientowany.
- Nie wiemy o czym?
Natalie i Thomas wyglądali na wystraszonych. Z wciągu kilku sekund zrobili się równie bladzi jak Gregor, który nie miał pojęcia jak im powiedzieć, że Michi może już nigdy nie wrócić do skoków.
- No mów wreszcie! - krzyknął rozpaczliwie Morgi.
- On... może... To znaczy - jąkał się. W końcu wziął głęboki wdech i spróbował jeszcze raz - Ktoś go otruł. Trucizna wyniszczyła mu w małym stopniu narządy, ale organizm walczy. Może już nigdy nie skakać. Podejrzewamy, że Vega to zrobiła, bo... Była zazdrosna o Karin.
Po tych kilku zdaniach Natalie podniosła się z krzesła i uciekła w stronę łazienki. Thomas i Gregor pobiegli za nią.
Stojąc pod drzwiami toalety starszy z Austriaków powiedział:
- Wracaj, sam z nią pogadam.
Gregor posłusznie wrócił pod porodówkę oczekując na swojego potomka.


Thomas wszedł niepewnie do łazienki gdzie zastał swoją dziewczynę opierającą się o umywalkę. Z jej oczu płynęły łzy. Chłopak objął ją od tyłu i wyszeptał to ucha:
- Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko?
Natalie skinęła lekko głową.
- Co się stało?
Odwróciła się, aby stanąć twarzą w twarz z Morgensternem. Lekko uniosła wzrok i popatrzyła mu w oczy.
- Nie powiedziałam ci całej prawdy.
- W związku z...?
Austriak patrzył wyczekująco na dziewczynę, w jej brązowych oczach widział jak zmaga się z czymś.
- To nie Vega go otruła - powiedziała drżącym głosem - To wszystko moja wina! - krzyknęła i rozpłakała się na dobre - Lea to zrobiła, była Gregora. Kazała mi to zrobić. Miałam się z wami zaprzyjaźnić a potem zniszczyć Karin. Ona miała wypić tego drinka.
- Ale tego nie zrobiłaś? - zapytał Morgi oczekując potwierdzenia.
- Nie! Lea wsypała truciznę. Nie mogłam jej powstrzymać. Thomas, ja cię tak bardzo przepraszam! - szlochała.
Skoczkowi nagle zaczęło wszystko układać się w jedną całość.
- Byłem częścią planu?
- Nie! To nie tak! Nie miałam się w tobie zakochać, miała tylko zaprzyjaźnić się z Karin. Jak cię poznałam postanowiłam zerwać kontakt z Leą, ale ona tutaj przyjechała i, i...Tak bardzo cię przepraszam!
Thomas przytulił Natalie do siebie i zaczął głaskać ją uspokajająco po głowie.
- To nie twoja wina.


Po godzinie z sali wyszło kilka osób pracujących w szpitalu ciągnąc za sobą łóżko z Karin na nim. Gregor poderwał się z krzesła, aby zobaczyć ukochaną. Była wycieńczona, ponieważ rodziła naturalnie.
- Już po wszystkim, skarbie - powiedział trzymając ją za rękę i podążając za jadącym łóżkiem na co dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
Za łóżkiem szła położna z zawiniątkiem w rękach. Schlierenzauer od razu do niej doskoczył. Razem skierowali się na salę przeznaczoną dla Karin gdzie Austriaczka dostała do rąk swoje dziecko, na którego widok rozpłakała się.
Gregor od razu pochwycił krzesło i usiadł obok narzeczonej. Przyłożył jej dłoń do swoich ust i lekko gładził ją wargami. Był oczarowany swoim potomkiem oraz leżącą obok Karin. Dla niego wciąż wyglądała przepięknie, nawet w tym szpitalnym ubraniu, płacząca i wycieńczona.
- Nasz mały Andreas - powiedział po chwili.
- Gregor - spojrzała na niego - To jest dziewczynka.
Chłopak popatrzył niepewnie na Karin. "Jak to dziewczynka? Miał być chłopczyk!" - pomyślał.
- W takim razie będzie startować w zawodach dla pań zamiast dla panów - odparł śmiejąc się.
Po kilku minutach do sali weszła jedna z pielęgniarek i kazała wyjść skoczkowi oraz zabrała dziecko. Gregor od razu skierował się w stronę sali gdzie leżał nieprzytomny Michael.
Na krzesłach siedzieli Andreas Kofler oraz Stefan Kraft. Thomasa i Natalie nigdzie nie było.
- Gratulacje! - wykrzyczał Stefan na widok Austriaka.
- Dziewczynka - zdołał z siebie wydusić uśmiechnięty Gregor.
- Przyszła mistrzyni olimpijska - powiedział Kofler klepiąc go po plecach.
- Gdzie Morgi? - zapytał, lecz jak na zawołanie para zjawiła się pod salą.
Natalie miała podpuchnięte oczy od płaczu i ledwo powstrzymywała się, aby nie wybuchnąć ponownie.
- Stary, pamiętasz swoją ex? Leę? - zapytał Thomas.
- Tę, która zrujnowała mi 2 lata życia? Tak.
- Ona jest w Wiśle. To ona otruła Michiego. To ona chciała, aby Karin poroniła - odparł zaciskając dłonie w pięści. 
Gregor wstał nic z tego nie rozumiejąc i śmiejąc się nerwowo zapytał:
- Żartujesz sobie? Jakieś Prima Aprilis?
- Szantażowała Natalie! Ta laska jest psychiczna, musisz coś zrobić zanim potruje nas wszystkich!


____________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Powoli zbliżamy się do końca :) Jeszcze ze dwa rozdziały i epilog.
Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału, może i wyszedł długi, ale nie jest to co chciałam dokładnie napisać. Nie chciałam już przedłużać oczekiwania na nowy rozdział, bo i tak miesiąc to sporo :P
Mam nadzieję, że chociaż Wam się podoba :)
Pozdrawiam i zapraszam na moje inne blogi oraz dziękuję za każdy komentarz.

Pride of London
Whole world is watching
I'll be the one if you want me to