środa, 14 maja 2014

4 - Nareszcie się na coś przydałaś

- Stefan!! - zawołał Gregor zaraz po tym jak Michael upadł na podłogę. Schlierenzauer próbował podnieść kolegę, ale sam nie dał rady przenieść jego wiotkiego ciała - Do cholery jasnej, Kraft, chodź tutaj!! - ponowił swoją prośbę kiedy ten nie zareagował na pierwszą.
Całe towarzystwo umilkło i wpatrywało się w sytuację przy barze.
- Diethart! Wyłącz tą muzykę! - krzyknął Kofler.
- O mój Boże!! Kochanie, żyjesz?! - podbiegła do Michaela, którego nieprzytomnego podtrzymywał Gregor, jego dziewczyna, Vega.
- Umie ktoś tutaj mówić po polsku? - zapytał Schlierenzauer - Trzeba jakoś zawiadomić karetkę!

- Pójdę po kogoś z hotelu - odezwała się Karin, która jako jedyna była trzeźwa.
Dziewczyna najszybciej jak mogła weszła do hotelu. Nie mogła biec z powodu jej ciążowego brzucha, więc trochę trwało zanim dotarła do restauracji. Tam od razu podeszła do najbliżej stojącego kelnera i po angielsku wytłumaczyła mu co się stało. Wysoki mężczyzna w średnim wieku wyszedł na taras i od razu zadzwonił po karetkę, która przyjechała po około pięciu minutach.
Przez cały ten czas Hayboeck leżał bezwładnie na jednej z luksusowych sof w holu hotelu. Serce biło mu bardzo szybko a on sam ciężko oddychał. Wszyscy skoczkowie w mgnieniu oka wytrzeźwieli zdając sobie sprawę co przed chwilą się stało.
- Nie pojedziemy wszyscy do szpitala - przerwał ciszę Kofler - Teraz pojedzie tylko Gregor, Karin i Vega, bo są najtrzeźwiejsi. Rano się zmienimy.
- Dlaczego ona - zaczęła Vega wskazując na Karin - ma też jechać? Nasza dwójka w zupełności wystarczy.
- Bo jako jedyna nie piła i może prowadzić samochód idiotko - powiedział pod nosem Kraft, czego Austriaczka udała, że nie słyszy.
- Gdzie jest Morgi? - odezwał się nagle Diethart.
- Ej, właśnie? I Nathalie? - przytaknęła Karin.
- To nie jest w tej chwili istotne. Michi jest w drodze do szpitala, zrobimy tak jak powiedział Andi - odparł poważnie Gregor.
Jak powiedzieli, tak zrobili. Karin pożyczyła samochód sztabu, ponieważ sama przyjechała autobusem z resztą skoczków i ich dziewczynami. Nie było korków po drodze, ponieważ była druga w nocy, więc szybko dotarli na adres podany im przez kelnera.
Weszli na izbę przyjęć, jednak po chwili zdali sobie sprawę, że żadne z nich nie umie mówić po polsku.
- Och, dajcie spokój. Na pewno ktoś tu mówi po angielsku - oznajmiła Vega.
- No więc idź i się zapytaj - odparła Karin zirytowana zachowaniem dziewczyny Hayboecka.

- Dobrze - powiedziała demonstrując po raz setny już tego wieczoru, swojego słynnego focha na wszystko i wszystkich.
Gregor i Karin usiedli na ławce w sali czekając aż Vega się czegoś dowie. Skoczek czuł się bardzo niezręcznie i wciąż miał w głowie słowa Michiego "ukradłeś mi dziewczynę". Chodziło o Karin?
Kiedy miał już zacząć rozmowę na ten temat z narzeczoną nagle wróciła dziewczyna Michiego.
- Przywieźli go pół godziny temu i jest w sali numer 36, na pierwszym piętrze - wyrecytowała.
- Nareszcie się na coś przydałaś - mruknęła Karin i razem z Gregorem poszła w stronę windy. Po chwili dołączyła do nich Vega.
Pokój 36 odnaleźli dosyć szybko, lecz kiedy chcieli wejść do środka zatrzymała ich pielęgniarka.
- Nie wchodzić - powiedziała po angielsku tarasując im drogę do sali.
Trójka usiadła na ławce pod ścianą. Gregor popatrzył na wiszący zegarek: trzecia w nocy. Karin położyła głowę na ramieniu Austriaka a ten ją objął, chociaż wciąż nie opuszczały go słowa "ukradłeś mi dziewczynę". Postanowił, że porozmawia o tym ze swoją dziewczyną jak tylko Vega zaśnie lub gdzieś sobie pójdzie.
Godziny upływały niemiłosiernie wolno. Schlierenzauer postanowił, że nie zaśnie tej nocy, aby być przytomnym kiedy jego kolega się obudzi. Obydwie dziewczyny spały a on kupował trzecią już kawę w ciągu ostatnich czterech godzin. Nie wiedział dlaczego nie mogli tam wejść. Operacja? Nie, byłoby to w innej sali. Badania? Ale dlaczego do cholery to tak dług trwa?!
Opadł na miejsce obok swojej dziewczyny i zaczął sączyć kawę rozmyślając o tym, jak zacząć rozmowę z Karin o tym co powiedział mu Michael.


***

Otwiera oczy. Czuje jakby miał zaraz zwymiotować. Zdaje sobie sprawę z tego, że jego ciało leży bezwładnie na łóżku szpitalnym i całe podpięte jest różnymi kabelkami do aparatów i urządzeń. Próbuje podnieść głowę, czego zaraz żałuje, ponieważ jego mdłości się nasilają. Opada na łóżko czując zawroty głowy. Ktoś do niego mówi, ale on słyszy tylko bełkot. Jego wzrok się pogarsza, widzi mgłę. Zamyka je i ukazuje mu się obraz Karin, który od niego odchodzi. Krzyczy za nią, ale ona nie reaguje. Znów odpływa do krainy Morfeusza.

***

O szóstej nad ranem wreszcie z pokoju wyszedł lekarz. Był to starszy, siwy pan ubrany w biały, zapięty kitel, który był wyraźnie za mały na jego dosyć duży brzuch.
- Czy to państwo z Austrii? - zapytał popisując się niebanalnym niemieckim.
- Tak - podniósł się Gregor - Co z nim?
- Która z pań to Karin?
- Ja - odparła dziewczyna również wstając.
- Proszę za mną - zaprosił ją do swojego gabinetu.
Poszła za nim zostawiając zdezorientowanych Gregora i Vegę.

- Słucham? - zapytała opadając na fotel naprzeciwko biurka lekarza.
- Pani jest rodziną Hayboecka?
- Skądże, jest moim kolegą - odparła - Dlaczego pan pyta?
- Pan Hayboeck obudził się kilkanaście minut temu, lecz po chwili znów zasnął. Jedyne co udało mu się powiedzieć to pani imię - wytłumaczył.
- Co się mu stało? Dlaczego zemdlał? - zignorowała go.
Doktor wzdychnął głęboko.
- Ktoś podał mu truciznę, która uszkodziła wątrobę i nerki.
- O mój Boże - przerwała mu zakrywając dłonią usta. Do jej oczu naszły łzy.
- Wie pani kto mógłby mu podać tą truciznę?
- Nie mam pojęcia! - oburzyła się - Ale on będzie żył, prawda?
- Proszę się nie martwić. Dzięki dostosowanej diecie pan Hayboeck będzie w stanie normalnie funkcjonować. Jest nawet możliwość, że po kilku miesiącach rehabilitacji powróci do skoków.
- To znaczy, że on... może nie... skakać? - jąkała się.
Popatrzył na nią z politowaniem w oczach. Widać, że ciężko mu było to powiedzieć.
- Jeśli organizm pana Hayboecka nie będzie walczył na tyle, aby trenować, może już nigdy nie wrócić na skocznię.


____________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Blogi nadrobione, więc można zacząć pisać xD
Strasznie mi było ciężko na sercu, ponieważ aż miesiąc tutaj nie pisałam! :( Przepraszam Was za to... Jeszcze tylko dwa tygodnie takiego nieregularnego dodawania rozdziałów :)
Rozdział wg mnie jest średni, mało się dzieje... ale już nie mogłam wytrzymać, musiałam coś napisać xD
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnią notką :* <3

19 komentarzy:

  1. Jeeejku, cudowny :)
    Mam nadzieję, że Michi będzie skakał, no ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze ;-; czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Świetne opowiadanie piszesz:) Strasznie mi się podoba i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    ps. Zapraszam mnie na Severina http://mirisblogus.blogspot.com/
    I na Wellingera http://spojrzenie-naszych-oczu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Miszel, musi być wszystko dobrze ;-;
    Heheheh, nikt nie lubi Vegi, hehehehehehehheheheheh XD
    ie wiem co powiedzieć prócz tego że fajny :3 .... a już mam! Ciut krótki! :( ale liczy się jakość, a to Ci świetnie idzie ♥
    Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie może być źle... Michi wyjdzie z tego, nie ma innej opcji :)
    Wyobrażam sobie złość Vegi, kiedy lekarz poprosił Karin, a nie ją..

    Pozdrawiam, weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. U kurde, mam nadzieję, ze wszystko będzie z nim dobrze. Ciekawe kto mu podał tę truciznę :o mam już swoje podejrzenia, ale lepiej zachowań je dla siebie haha XD
    Genialny rozdział, czekam niecierpliwie na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. o mamusiu, oby Hayboeck wrócił do skoków. :o
    Vega mnie wkurza, zabij ją ktoś. XD
    czekam na nowy rozdział. <3 / Vika

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie cudo *-*
    Biedny Michi ;/
    Mam nadzieję, że nic mu nie będzie w wróci do skoków
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że nic mu nie będzie. Szkoda by było... no.
    Poza tym, w końcu się doczekałam rozdziału, bo ile to można czekać? :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem Ci , że z tą trucizną to mnie wbiłaś w krzesło...
    Jak można Go było tak załatwić? No pytam się?:)
    Ale jest Gregor , dużo Gregora , więc jakoś to przetrawię:D
    Czekam na kolejny!
    Szybszy mam nadzieję:)

    Ann,
    Zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ jeżeli będziesz miała chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny rozdział, mam nadzieję, że z Michaelem bedzie wszystko okej :)
    Czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe kto podał Michaelowi tą truciznę, bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojeju...zaniepokoiłaś mnie tym rozdziałem. Mam szczerą nadzieje,że Michael wyzdrowieje i będzie z nim wszystko w porządku. Trzymasz mocno kciuki.A poza tym to życzę weny kochana!
    Ja muszę się pożegnać i zapraszam na ostatni rozdział z życia Sary :<
    http://themoordeath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam!
    Zostawiłaś u mnie link, więc postanowiłam zajrzeć. Mam nadzieję, że odwdzięczysz się tym samym i mogę liczyć na Twoją obecność. :)

    Po pierwsze Lea to typowa dziewczyna, która w ogóle nie myśli o tym, co robi! Przecież, gdyby Karin wypiła ten drink zamiast Michaela to straciłaby nie tylko swoje własne zdrowie, ale pewnie również i dziecko! Jak ktoś w ogóle może wpaść na taki pomysł?! To się w głowie nie mieści! Rozumiem, że może być zazdrosna, ale jej czas z Gregorem się skończył! Niech przestanie się użalać nad sobą i żyć przeszłością, bo to donikąd nie prowadzi.

    Po drugie dlaczego wydaje mi się, że Michael będzie walczył o Karin? Kibicuję mu w tym, bo myślę, że ma do tego powód. Nie życzę źle Gregorowi - po prostu myślę, że Karin będzie lepiej z Michaelem. Takie moje dziwne wyobrażenia. xD

    Pozdrawiam!:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo proszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach. Może być na blogu lub na gg (49571750). :)

      Usuń
  15. O mój boże, nieeee nieeeeeeee możesz tego zrobić Michiemu, błagam! Bo zrobię strajk i inaczej pogadamy koleżanko! :)
    Nie mam pojęcia co będzie się działo dalej - czy będzie skakał, czy Gregor dowie się prawy, matko bosko!
    Czekam do kolejnego rozdziału, pozdrawiam, luuvmysahineq

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurczę, mam nadzieję, że Michi będzie dalej skakał, strasznie niefajna sytuacja z tą trucizną ;(

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieję, że Michael z tego wyjdzie i będzie dalej skakał...
    Super rozdział ;* /Kasia Lewandowska-Reus .

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszej pracy! Jeśli czytasz bloga, lecz nie komentujesz, proszę, napisz chociaż 'przeczytany' w komentarzu czy coś takiego. Nawet z anonima, to bardzo motywuje.

Bardzo proszę o niezostawianie mi w komentarzu linku do bloga, proszę to zrobić w zakładce "spam". Z góry dziękuję ;)